Forum www.cegielnia.fora.pl Strona Główna www.cegielnia.fora.pl
Cegielnia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Księgi, książki, książeczki...
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.cegielnia.fora.pl Strona Główna -> Poznajmy się bliżej
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Nefriti
mlodzież_uskrzydlona



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 56 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:42, 30 Sty 2012    Temat postu: Księgi, książki, książeczki...

Jestem molem książkowym. SERIO. Muszę chodzić do biblioteki. Jak tego nie robię, książki kupuję. Jak w ciągu tygodnia czegoś nie przeczytam, popadam w atak czystej histerii. I domownicy muszą to znosić...
Ostatnio R. dla świętego spokoju dał mi książkę (właściwie książeczkę bo to tylko 126 stron dużą czcionką).
A oto i ona:

Adam Hanuszkiewicz "Zbyt duża różnica płci"


Opis książki: "Adam Hanuszkiewicz twierdzi, że lepiej niż na teatrze zna się na kobietach. Wrażliwy artysta i wnikliwy badacz ludzkiej duszy wtajemnicza nas w alchemię i mistykę związków między kobietami i mężczyznami. Przemyślenia Autora mają źródło w jego szerokiej wiedzy i bogatym doświadczeniu życiowym"

Książka jest interesująca, ale to tylko moje subiektywne zdanie. Jak wy sądzicie? Może chciałby się ktoś podzielić przyjemną lekturą? Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Nefriti
mlodzież_uskrzydlona



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 56 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:32, 01 Lut 2012    Temat postu:

Julie Otsuka "Kiedy cesarz był bogiem"



"Wstrząsający krzyk ludzi wypędzonych z amerykańskiego snu"

Kwiecień 1942 roku. W Berkeley w Kalifornii pojawia się obwieszczenie nakazujące ewakuacje obywateli amerykańskich japońskiego pochodzenia. Matka pakuje najpotrzebniejsze rzeczy i z dwojgiem dzieci opuszcza rodzinny dom...
Za drutem kolczastym obozu na pustyni czas stoi w miejscu, choć mijają lata i zimy. Wreszcie koniec. Wreszcie czas na powrót - do zrujnowanego domu i wrogich sąsiadów. Upragniona chwila, która staje się gorzkim doświadczeniem upokorzenia i wyobcowania...

Urzekająca i ambitna powieść odsłania mało znany, niechlubny rozdział historii - stworzone w USA podczas II wojny światowej obozy internowania dla amerykańskich Japończyków.

Smutna historia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aśka
mlodzież_uskrzydlona



Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 2598
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 132 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:41, 05 Lut 2012    Temat postu: Re: Księgi, książki, książeczki...

Nefriti napisał:
Jestem molem książkowym. SERIO. Muszę chodzić do biblioteki. Jak tego nie robię, książki kupuję.


Ja też lubię czytać książki. W związku z tym polecę Ci do wypożyczenia, albo kupienia najlepsze wg mnie książki ("Kolekcjonera dźwięków" już kiedyś czytałaś - nr 1).

nr 2 Kathryn Stockett - "Służące"



Historia rozpisana na trzy głosy – dwóch czarnych służących i białej córki plantatora bawełny – opowiada o relacjach między czarnymi i białymi mieszkańcami południa Stanów Zjednoczonych w pierwszej połowie lat 60. Akcja rozgrywa się w okresie, gdy Martin Luther King wciąż walczył o zniesienie dyskryminacji rasowej. Związki białych i czarnych obywateli w czasach Beatlemanii i początków kariery Boba Dylana różnią się od niewolniczych jedynie formalnie. Bohaterki powieści obserwują rozwój tzw. inicjatywy sanitarnej, czyli budowy w domach białych osobnych toalet dla kolorowej służby.

moje uwagi:

a) na podstawie książki powstał film (wkrótce w kinach).
b) na końcu książki dojdziesz do wniosku, że... chcesz czytać dalej!

nr 3 Wioletta Zatylna - "Klątwa karłowatych mnichów"



Ewa, powodowana niewytłumaczalnym impulsem, w dniu swojego ślubu wywołuje mały skandal. Ląduje bowiem na kościelnym murze i łakomie zajada czereśnie rosnące w zasięgu jej rąk. Nie znajdując wsparcia w rodzinie ani przyszłym małżonku, ucieka sprzed kościoła w towarzystwie zwariowanego szofera.

Dręczy ją pytanie, jakim cudem wbrew sobie znalazła się na kościelnym murze, połykając ze smakiem czereśnie. Ewa wysyła więc swoją babcię Nelę do rodzinnej posiadłości, aby spróbowała dowiedzieć się, czy komuś jeszcze z jej rodziny przytrafiła się podobna historia. Nela w starym, rolniczym kalendarzu odnajduje zapiski, informujące jak to najmłodsza córka gospodarzącego przed wielu laty w Skórzewie imć pana Maszkowskiego kradła czereśnie wiszące nad kościelnym murem, wynikiem czego było natychmiastowe wysłanie jej do klasztoru Norbertanek w Krakowie.

Maszkowscy to daleka rodzina przyjaciela Ewy. Dzięki pomocy jego ciotki, odrobinę zwariowanej artystki, trafiają na zapiski siostry Bartolomei de domo Marii Maszkowskiej. Z nich dowiadują się historii „straszliwej” klątwy wiszącej nad rodziną. Klątwy karłowatych mnichów…

moje uwagi:

a) niesamowita dawka humoru
b) szybko się czyta

nr 4 Richard Paul Evans - "Doskonały dzień"



Robert Harlan ma trzy miłości swojego życia: wspaniałą żonę Allyson, ukochaną córkę Carson i pisanie. Na co dzień pracuje, jako przedstawiciel handlowy małej stacji radiowej, żywiąc nadzieję, że któregoś dnia będzie mógł poświęcić się całkowicie pisarstwu. Gdy niespodziewanie zostaje pozbawiony pracy, Allyson zachęca go do realizacji swojego marzenia bycia pisarzem. Po kilku miesiącach intensywnej pracy kończy książkę pod tytułem "Doskonały dzień", której kanwą stał się spędzony wspólnie czas przez żonę i jej umierającego na raka ojca, na krótko przed jego śmiercią.

Powieść staje się ogromnym sukcesem i Roberta wciąga nowa rzeczywistość, z dala od żony i domu. Po jakimś czasie zapomina o tym, co dotąd było dla niego najważniejsze, aż pewnego dnia, na parę tygodni przed Świętami Bożego Narodzenia, spotyka nieznajomego, który mówi o intymnych szczegółach z jego przeszłości, teraźniejszości, a co najważniejsze, przepowiada mu przyszłość. Będąc przekonany, że zostało mu tylko parę tygodni życia, Robert zaczyna odkrywać prawdę o sobie: kim się stał, co utracił i co musi zrobić, by odnaleźć ponownie miłość.

***

Na koniec chcę dodać, że nie wiem jak u innych, u mnie sprawdza się może banalna metoda, że najciekawsze są takie książki, które...........mają ładne okładki Smile (Serio!)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aśka dnia Nie 12:43, 05 Lut 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aśka
mlodzież_uskrzydlona



Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 2598
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 132 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:16, 05 Lut 2012    Temat postu:

nr 5 Rani Manicka - "Japońska parasolka"



Bajkowa historia urodzonej na Cejlonie ciemnoskórej Parwati, o której losach zdecydowała przepowiednia. Gdy kapłan oznajmia, że nowonarodzona dziewczynka stanie się w przyszłości niezwykłą pięknością i znajdzie bogatego męża, jej ojciec, ubogi i leniwy wieśniak, dostrzega we wróżbie okazję do wzbogacenia się. W oczekiwaniu na cudowna przyszłość izoluję małą Parwati od świata i odrzuca miejscowych zalotników. Wreszcie, gdy w wiosce zjawia się wysłannik mieszkającego na Malajach bogacza, oszukuje go i pokazując zdjęcie innej dziewczyny doprowadza do zawarcia umowy małżeńskiej.
Szesnastoletnia Parwati opuszcza dom i ukochana matkę, pełna marzeń o wielkiej miłości. O nią modli się do swojej opiekunki, bogini - węża. Trafia do wspaniałej posiadłości, pałacu graniczącego z morzem i dżunglą. Już w chwili zaślubin wie, że mąż czuje się oszukany i jej nie pokocha. Parwati znajduje jednak bratnia duszę w Maji - cejlońskiej kucharce, szamance i uzdrowicielce. To dzięki niej cierpliwie znosi swój los, by nieoczekiwanie, w czasie wojennej zawieruchy, odnaleźć prawdziwą miłość i namiętność w japońskim generale - wrogu, który wprowadził się do jej domu. Choć jego kochanką zostaje z konieczności, Hattori San czyni z niej gejszę jak ze starych opowieści...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Nefriti
mlodzież_uskrzydlona



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 56 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:52, 08 Lut 2012    Temat postu:

Joanna Chmielewska"Wszystko czerwone" (komedia detektywistyczna)



Bohaterką jest Alicja Hansen, roztargniona wdowa, mieszkająca samotnie na przedmieściach Kopenhagi w Allerød. Nazwa zostaje przetłumaczona przez jej przyjaciółkę jako Wszystko czerwone, co zapowiada falę krwawych zbrodni. Tajemniczy morderca na początku zabija Edka, by następnie próbować pozbawić życia jeszcze kilkanaście osób. Śledztwem zajmuje się duński policjant pan Muldgaard - mówiący po polsku niegramatycznie i stylem biblijnym. Okazuje się, że zabójca nieudolnie poluje na Alicję, a motyw zbrodni jest nieznany. Mógłby go wyjaśnić tajemniczy list, którego bohaterowie szukają przez większą część powieści. Dodatkowo przez dom przewija się ogromna liczba gości, co nie ułatwia rozwiązania zagadki, sprawę komplikuje również roztargnienie Alicji.

Kilka cytatów...
1. "– Biedny Kazio – powiedziała z westchnieniem Elżbieta – Nie miałam pojęcia, co z nim zrobić...
– Na litość boską – powiedziała ze zgrozą zaskoczona Alicja. – I zabiłaś go?!"

2. "– Drugi – poprawiła Alicja. – Pierwszy raz widziała go w Warszawie. Jak mu zawiozła ode mnie ten pędzel do golenia. Spotkała się z nim.
– I to ją tak zdegustowało, że przy następnej okazji od razu go utłukła?"

3. "– Może spotkali go po drodze, wracając? – powiedziała Zosia, równie niepewnie.
– I częstowali się nawzajem trucizną?"

4. "Kogo zezwłoka pani życzy sobie tu? – (...) – ucho moje słyszało. Jakiego zezwłoka, pragnął wiedzieć. Zezwłoka bez zwłoki.
(...)
Po bardzo długiej chwili (...) wyszło wreszcie na jaw, że Alicja nie życzy sobie żadnych zwłok. Nie tylko moich, ale w ogóle niczyich. Po prostu ma dość zwłok. Jej potrzeby w tym zakresie zostały zaspokojone w nadmiarze i dalsze tego typu podarunki uważałaby za nietaktowne natręctwo niezależnie od tego, czy zwłoki okazują się żywe, czy nie."

Ode mnie? Uwielbiam tą książkę. Czytałam ją z tysiąc razy i za każdym razem śmieję się tak samo. Porządna dawka humoru. Książka dobra na smutki. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Nefriti
mlodzież_uskrzydlona



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 56 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:13, 01 Maj 2012    Temat postu:

Richard Paul Evans "Słonecznik"



Z PAMIĘTNIKA PAULA COOKA
"El Girasol (Słonecznik) jest dla mnie sanktuarium w takim samym stopniu, jak dla tych osieroconych chłopców, których udało się nam ocalić z peruwiańskich ulic. A jednak myślę, że może być czymś więcej. Ponieważ w świecie, w którym częściej zdaje się triumfować zło, El Girasol jest dowodem na to, że i my możemy być lepsi - dowodem, że tkwi w nas dobro. A więc, mimo że o tym nie, co robimy, wie prawdopodobnie niewielu, wartość tego skromnego sierocińca jest znacznie większa niż liczba chłopców, których ratujemy, bowiem być może oni, nie my, czują potrzebę ratowania innych. I właśnie dlatego Słonecznik to coś więcej niż tylko miejsce. To nadzieja.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Nefriti
mlodzież_uskrzydlona



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 56 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:27, 02 Cze 2012    Temat postu:

Jane Johnson "Podarunek z przeszłości"




Julia Lovat otrzymuje podarunek, książkę, która na zawsze zmieni jej życie. Z zapisków na marginesie Julia poznaje niezwykłą historię porwania Catherine Ann Tregenny. Zaintrygowana i poruszona historią Julia decyduje się na wyprawę do Północnej Afryki, by potwierdzić autentyczność perypetii bohaterki książki i być może odkryć ciąg dalszy tej fascynującej historii.

Wśród egzotycznych ruin i lejącego się z nieba żaru, mając za przewodnika charyzmatycznego Marokańczyka, Julia dotrze do głęboko skrywanych tajemnic, czytelnik zaś będzie się zastanawiał jak historie kobiet, które dzieli prawie czterysta lat, mogą być tak nierozerwalnie złączone.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Nefriti
mlodzież_uskrzydlona



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 56 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:58, 02 Wrz 2012    Temat postu:

Katarzyna Zyskowska-Ignaciak "Ucieczka znad rozlewiska"



Wszyscy marzą o przeprowadzce na prowincję. Tak, ja też utwierdzałam się w tym przekonaniu. Czytałam o kobietach budujących drewniane domki w urokliwych zakątkach i dziedziczących dworki wśród sosen. Co z tego, że dworek okazywał się ruiną, a romantycznym bohaterkom deszczówka lała się na głowę?


Frania ma dość sennego, ślicznego i nudnego Kazimierza, zrzędliwej matki nauczycielki oraz przewidywalnego do bólu narzeczonego. Gdy się dowiaduje, że jej starsza siostra nie jest wcale taka idealna, na jaką wygląda, ucieka sprzed ołtarza i łapie okazję do Warszawy. Tylko czy warszawskie kolorowe dni Frani naprawdę przyniosą jej szczęście?


Wielu z nas sądzi, że ludzie w małych miasteczkach żyją niespiesznie i szczęśliwie, a ci w wielkich miastach ciągle dokądś pędzą, wiecznie nie mają czasu dla bliskich i zlewają się na ulicy w bezosobową masę, Ale to my tworzymy miejsca, nie odwrotnie... - Katarzyna Zyskowska-Ignaciak


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aśka
mlodzież_uskrzydlona



Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 2598
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 132 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:10, 03 Wrz 2012    Temat postu:

Hmm, brzmi ciekawie i zachęcająca okładka Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aśka
mlodzież_uskrzydlona



Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 2598
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 132 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 1:00, 03 Lis 2012    Temat postu: LEKTURA NA 5 + :)




Alfabet mistrzów to wybór krótkich tekstów wybitnych postaci współczesnej kultury polskiej, opublikowanych na łamach miesięcznika psychologicznego „Charaktery”: Anny Sobolewskej, Tadeusza Konwickiego, Gustawa Holoubka, Józefa Hena, Krzysztofa Zanussiego, Henryka Wańka, Jerzego Bralczyka, Jacka Jadackiego, ks. Jana Sochonia, Marka Ruszkowskiego, Krzysztofa Szymborskiego. Przypominają prawdy często z pozoru niemodne, odpychane, chowane gdzieś w zakamarkach pamięci albo po prostu zapomniane. Mówią własnym głosem o tym, co ich zdaniem jest naprawdę ważne, co stanowi o człowieczeństwie, co pozwala nazwać kogoś dobrym człowiekiem. Teksty wybrane do Alfabetu Mistrzów złożą się na podręcznik... przyzwoitości – prostej, zwyczajnej, codziennej. Przypomną, że bycie przyzwoitym wcale nie wymaga wielkiego wysiłku. Że najważniejsze to chcieć być przyzwoitym.

GORĄCO POLECAM. CZYTA SIĘ JEDNYM TCHEM Smile A OTO CIEKAWE WG MNIE FRAGMENTY

Krzysztof Zanussi - "Nie wstydzę się wstydu"

Modne stało się mówienie źle o wstydzie. Żyjemy bowiem w eopce, w której wolność stała się wartością tak cenioną, że wręcz przecenianą. A wstyd wydaje się ograniczeniem wolności. Tymczasem bez wstydu nie można zbudować równowagi duchowej, ponieważ jest on wyrazem osądu sumienia. Wobec faktów, które są naganne, powinniśmy się wstydzić. To mechanizm ułatwiający nam samonaprawę i nie warto z niego zrezygnować. [...] Jeśli wstydzimy się swoich postępków - to dobrze, bo wtedy nie popełniamy ich więcej.

Z kolei bezwstyd, czyli przyzwolenie na zło, jest wyrazem moralnej nędzy.

Ze wstrętem patrzę na bezwstydników i chciałbym pomóc im zawstydzićsię, bo tylko wtedy mogą zacząć się naprawiać.


*


Krzysztof Zanussi - "Moda na inność"

Wsłuchuję się w język reklamy i dochodzę do wniosku, że pozostaje on w sprzeczności z językiem demokracji. Co chwilęsłyszę o wyjątkowości, eksluzywności, niepowtarzalności kogoś lub czegoś, a przecież demokracja dąży do równości. [...]

Jestem [jednak] przekonany, że człowiek spełniony wcale nie musi się wyróżniać, nie potrzebuje jakichś specjalnych znaków. Paradoksalnie to właśnie ich brak go wyróżnia, podkreśla jego odrębność.

Nie staraj się dowodzić w inny sposób tego, co możesz dowieść swoim zachowaniem - tego uczono mnie w domu i tego staram się trzymać w moim dorosłym życiu.


*

Jerzy Bralczyk - "Ja tak myślę"

Rzadko naprawdę musimy używać zaimka "ja". W jednej sytuacji jest to rzeczywiście konieczne: gdy odpowiadając na pytanie zaczynające sięod słowa "kto", musimy przyznać, że to my. Albo przyznać się, że to my.

Nasze polskie "ja" to łacińskie "ego", francuskie "moi" czy angielskie "me". Wyraźnie słyszalne, pełne świadomości siebie. Francuzi i Anglicy mają oprócz tego całkiem przyzwoite i nierzucające się w uszy i oczy "je" oraz "I" (trochę jednak pyszałkowato zapisane wielką literą, może dla rekompesaty za jego skromną krótkość). Tych zaimków używają bez przerwy, kiedy mówią tylko o sobie, bez poważnego zdawania sobie sprawy, o czym (o kim) mówią.

My dla zwykłego mówienia o sobie mamy końcówki czasownika. To nimy mówimy, że to my. I piszemy. "Byłem" to coś innego niż "byłeś" czy "był". Kiedy mówimy, a zwłaszcza piszemy: "ja" - to tak, jak gdybyśmy pokazywali na siebie palcem: "Patrzcie, to ja!". Ludziom skromnym przychodzi to z trudnością.

Dzieci późno dowiadują się, że są "ja". Długo są imionami, czasem mówią na siebie "sam" lub "sama". Potem już wiedzą, że są "ja" i trochę się dziwią, że inni też.

Kto to taki - "ja"? Ten, kto mówi, kto pisze. A może to coś w nas, co wie o sobie, że jest ja i że w ogóle jest? [...]

...w mowie "ja" pojawia się coraz częściej. Toruje sobie drogę do potoczności. Nie razi już przy czasownikach myślenia, chcenia i mówienia. "Ja myślę, że..." to już prawie to samo, co "myślę, że..." "Ja chciałbym powiedzieć"... [...]


*

Krzysztof Szymborski - "Przez śmiech do łóżka"

Znający życie mizoginista zauważył kiedyś, że "nic tak nie psuje romansu, jak poczucie humoru u kobiety lub jego brak u mężczyzny". Romans, miłość, małżeństwo to oczywiście bardzo poważne sprawy, ale lektura ogłoszeń matrymonialnych zdaje się wyraźnie wskazywać, że humor odgyrwa w nich zasadniczą rolę. Niedawno znalazłem w jakiejś amerykańskiej gazecie listę cech idealnego życiowego partnera. "Dobre poczucie humoru" zajmowało na niej wysokie trzecie miejsce, zaraz po "finansowo zabezpieczony" (co jest eufenizmem słowa "nadziany") i "zorientowany na cele" (czyli ambitny i pracowity). Niżej niż poczucie humoru plasowały się takie zalety, jak "niepalący" i "dbający o swoją fizyczną kondycję". Ponieważ mowa była o mężczyznacj, ta hierarchia wartości może być potwierdzeniem uwagi cytowanego mizoginisty. Recz jednak ciekawa, że ogłaszający się w dziale samotnych serc współcześni panowie najwyrażniej także poszukują pań obdarzonych poczuciem humoru. Czyżby w naszej epoce nastąpiła tak wielka zmiana w relacjach kobiet i mężczyzn, że panuje między nimi - przynajmniej w dziedzinie humoru - pełne równouprawnienie? [...]


A NA KONIEC MISTRZOWSKO Smile


Tadeusz Konwicki - "Żądam nagrody"


Spoglądam na swoje życie z oddali. Zdarzały mi się momenty fatalne, ale były i niezłe. Więc może nawzajem się znoszą. Sto kilkadziesiąt razy wydano moje książki za granicą, lecz byle chłystek literacki ma tyle samo, albo i więcej.

Zrobiłem parę filmów, które rychło zapomniano. Trzydzieści lat temu dostałem order. Jeśli jednak kary sądowe są zacierane po dwudziestu pięciu latach, więc i mój order uległ z pewnością zatarciu. Per saldo — jak powiadał Słonimski — żywot taki sobie.

A jednak należy mi się nagroda. Tylko kto ma ją ufundować? Ktoś musi wysupłać potężną gotówkę i ukoić moje rozgoryczenie.

Za co ma być ta nagroda? Za to, że żyję wśród Was tyle lat i nie palnąłem sobie w łeb. Zacisnąłem zęby, przymrużyłem oczy, brnę przed siebie, starając się nie zwracać uwagi na bliźnich, którzy wokół mnie poniewierają Dekalogiem.

Ale łatwo powiedzieć: nie zwracam uwagi. Morderstwa, politycy, rabunki, pedofile, prawica, gwałty, narkotyki, przemyt, feministki, mafia, gęby w telewizorze, zatrute zupy w proszku, a moją ulicą teraz, kiedy to piszę, idzie pan o aparycji profesora Oxfordu i nie bacząc na rozpięty rozporek przenikliwym głosem poniża czyjąś mamę.

Przyślijcie chociaż kosz delikatesowy na Trzeci Maja.



PS. CENA ŚMIESZNA (19 ZŁ, A NAWET TANIEJ), KSIĄŻKA BEZCENNA Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aśka dnia Sob 11:49, 03 Lis 2012, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.cegielnia.fora.pl Strona Główna -> Poznajmy się bliżej Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin